NEU_11_1024x768Dziennik pokładowy Ramande uległ prawie całkowitemu zniszczeniu. Zachowały się tylko urywki, często mało czytelne.

Skrupulatnie prowadzony przez okres III Regat, dziennik został w ostatnim dniu żeglugi zalany.
Rzucona gniewem Neptuna butelka szlachetnej whisky (50 kun w konzumie Trogir) rozpuściła atrament i zniszczyła jedyne posiadane gęsie pióro (wyrwane z głeboko zamrożonej polskiej gęsi, 60 kun w konzumie Trogir).

Krótko po ataku whisky Neptun przysłał ogromną falę z Adriatyku, słona woda zaczęła rozpuszczać szlachetny papirus dziennika (polski zeszyt bezdrzewny, w linie, nie do nabycia w konzumie Trogir).

Całkowitemu zniszczeniu zapobiegła przytomność umysłu skippera Mariusza.
W porywie olśnienia rzucił się do wszystkich posiadanych jeszcze zapasów alkoholu i zaczął wylewać zawartość do morza, jedną butelkę po drugiej, potem obydwiema rękoma, po dwie butelki naraz, byle szybciej, byle odwrócić nieubłagany zdawałoby się bieg losu.
Reszta załogi Ramande, skamieniała, obserwowała z przerażeniem wyczyny kapitana. Niektórzy zaczęli gorączkowo liczyć ukryte gdzieś na czarną godzinę kuny, ktoś sięgnął po telefon i zaczął nerwowo szukać numeru najbliższego konzumu.

Po chwili jednak morze uspokoiło się. Odezwało się jedno ogłuszające hepnięcie, gdzieś z podwodnych otmętów, brzmiało jak wybuch podwodnego wulkanu.
'To on' stwierdził spokojnie Mariusz, 'to Neptun. Schlał się wreszcie jak świnia, teraz spać będzie. Stawiamy foka, konzum niedługo zamykają'.

Oto jedyne ocalałe zapiski:

NEU_01_1024x768[zamazana data, pierwsza strona nieczytelna]

fasujemy ciągle jeszcze na pokład alkohol…baryłki rumu i beczki piwa…utworzył się łańcuszek żeglarzy, chętnych do pomocy, rum zawsze zwietrzą... do lewej bakisty cały zapas win, szlachetnych gronowych i wino dla gości. Ramande przechyla się niebezpiecznie na lewą burtę, będziemy mieć dobre lewe halsy, trzeba uważać na prawe…

...wieczór u Czarnej Wdowy w Skradinie, pijemy dziwny, ale dobry bimber, dają tylko po jednym kieliszku. Grają szanty, rej wodzi pirat przebrany za naszego komandora, ktoś o anielskim głosie śpiewa o dalekiej Australii…podobno IV Regaty to właśnie tam…jak się stawia grota do góry nogami???...

[reszta strony i dwie następne nieczytelne]

…tymczasem okazuje się, że prawie wygraliśmy, przed nami tylko Górażdże. Co za niespodzianka, dla nich i dla nas… po południu drugi etap…jesteśmy na prowadzeniu, wiatr trochę zdycha, ale to nic, do mety niedaleko… widać już zmarszczoną wodę przed nami, jakieś pół mili…zerwanymi z sailingów bannerami PSB próbujemy zrobić wiatr…przez VHF-kę jakiś Anglik odwołuje etap, podobno there is no wind, potem po polsku ktoś, też coś o wietrze…a my tu zaraz przed nosem metę widzimy… po przegłosowaniu rezygnujemy ze składania protestu u sędziego Pawła…czy to ten Anglik? To chyba Paul musiałby być… na dieselgrocie wchodzimy w szyku torowym do Trogiru, bardzo elegancko… przechyłu na lewą burtę już nie mamy…

[trzy strony nieczytelne]

NEU_02_1024x768

Wtorek, siódmego września
…jak zwykle obfite śniadanie opóźnia przygotowania do startu… wreszcie widzimy boję i Gogę. Krążymy jak sępy i nie możemy się zdecydować, czy lewy hals, czy prawy… Wreszcie start, my przez to krążenie nie mamy żadnej prędkości i zostajemy na szarym końcu… z przodu, jak zwykle dziewczyny Janusza… bardzo sympatyczne, a jak żeglują… najśliczniejsza jest ta brodata, która zawsze przy sterze stoi…
…'K****, chłopaki, znowu start sp*****liliśmy! Ja tutaj wysiadam, mam tego dosyć!' krzyczy Wojtek i wybiera foka na blachę… 'poluzuj tego foka znowu, Zdzichu, ale tylko trochę, tak na dwa palce' żąda sternik Mariusz. 'I ta trimlinka… zrób coś z nią, bo podwiewa'.

Wojtek przestawia wózek do tyłu, 'widzicie, widzicie, jak dziewczyny Janusza ten wózek mają… całkiem z tyłu, do oporu'. ' Co ty, wózek jest w porządku' uspokaja armator Zdzich, 'Patrz na dwusieczną, jest tak w jak napisane w książce? I pilnujcie icków'…

…krótko przed metą… wszystkich… nawet tajemniczą granatową łódkę, która naraz objawiła się na prawej burcie… jak ona obok tej bojki przeszła… jesteśmy pierwsi na mecie, pierwsi, pierwsi!!! Tylko fizycznie, ale to najważniejsze. Bo potem te przeliczniki…
…otwieramy dla uczczenia zwycięstwa następną… piwo to płyn eksploatacyjny żeglarza, nie psuje się tak szybko jak woda… podobno Kolumb też pijał 'Tyskie'

[dwie strony nieczytelne, z samego zapachu whisky można się było schlać].

NEU_03_1024x768…Milna… urokliwe miasteczko, sympatyczne, są dwa konzumy i dwa bankomaty… do łazienek daleko, trzeba zacząć iść, jak się jeszcze nie chce, bo inaczej się nie zdąży… w łazienkach pełno wody, nikt nie spuścił, jak my na Ramande… tutaj nie golę się z przekonania, choć jest woda…

…wiatr wyje w olinowaniach stojących w porcie łódek, na szczytach masztów pojawiają się tajemnicze ogniki… ognie świętego Elma, zły omen dla żeglarzy, jutro pożre nas morze, stugłowe hydry wyłonią się z morskiej kipieli… wszyscy zginiemy… w otmęt mokrego piekła, nie żadne tam Fiddeler's Green, gdzie męskie dziewice grają szanty na grzebieniach… trzeba szelki wydobyć, gdzieś spod tego piwa… nie dać się bestiom porwać… rum też pomaga…
…pełną oczekiwania ciszę leniwego środowego popołudnia przerywa znowu ten Anglik… nie, nie płyniemy dzisiaj dalej, wind and waves… zostajemy w porcie, safety first, bien sur, selbstverständlich, każdy z nas rozumie. Ale ten wiatr, to byłaby dzisiaj żegluga, marzenie każdego żeglarza…
…więc Andrzeja (naszego Andrzeja, nie admirała) do konzumu, po następne flaszeczki, trzeba uzupełnić zapasy…

[nieczytelne pół strony, coś o Renatce, o jakimś konkursie, o idealnych rozmiarach…]

NEU_04_576x768…atmosfera wspaniała, kapitalny wieczór, szanty grzmią w całej marinie, Niemcy w swoich Bavariach nie mogą spać… znowu Klejnoty Kapitana, przewodzi komandor Andrzej przebrany za pirata… solo na skrzypcach, boskie tony, jak Neptun tego nie słucha, to głupi… Ania… zupełnie niesamowite…

…sponsorują Górażdże, przyjechała szefowa, rozdają puchary i zielone torby z czymś, podobno z cementem, eksportowa produkcja, prosto z fabryki… nagrody… tylko trzy ostatnie załogi… takie sympatyczne… burza oklasków. Podobno nie tak łatwo zająć ostatnie miejsce, trzeba walczyć i pilnować przeciwników, w każdej chwili ktoś może świnię podłożyć i wycofać się z wyścigu… spocona i zziajana obsługa… robią co mogą… 220 gości… talerze dostajemy tylko na przekąski, potem tace z mięsiwem i rybami, jemy rękami, nic nie szkodzi…

Czwartek, dziewiątego wrześniaNEU_05_1024x768 spokojne, tylko niewielkie fale… dzisiaj dwa etapy, ostatni do Vis, a tam wielka wyżerka… po kąpieli w Adriatyku, woda zimna, jak na biegunie, w stacji polarników radzieckich…

…do popołudniowego etapu, etapu ostatniej nadziei dla nas, po spier******m dzisiaj pierwszym etapie postanawiamy nie stosować dłużej demokracji bezpośredniej na pokładzie, dobra metoda w Szwajcarii, ale tutaj… trymowanie żagli trwa długo, każdą decyzję trzeba przegłosować… mała rewolucja: to skipper ma decydować, czy wybieramy, czy luzujemy. On za bardzo nie chce, jest za demokracją, ale go w końcu Wojtek przekonuje. Start nawet wyszedł dobrze, ale potem zostajemy z tyłu… coraz mniej żagli za nami, już się do tego przyzwyczailiśmy, że wszystkie żagle za nami, a tutaj jakoś wszystkie z przodu… następną rewolucyjną decyzję: to skipper ma też sterować.

NEU_06_1024x768Powoli nadrabiamy straty i wchodzimy na metę w Vis drudzy…za Górażdżami… nie do doścignięcia… otwieramy baryłkę rumu, w nagrodę za drugie miejsce. Fizyczne, cielesne. Tylko potem te przeliczniki…

NEU_07_1024x768

 

 

…wspólny wieczór, ostatni. Pojada, wielka wyżerka, funduje Fakro, wystawili trzy łódki… odczytują oficjalne wyniki, zgarniamy różne fajne nagrody, na szczęście fundatorzy się zrzekli… trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej… niesamowity triumf dla nas i dla genialnego inicjatora i organizatora Zdzicha… po tylu latach wreszcie upragnione miejsce na pudle…

Gajos wychodzi ciągle na scenę, przemawia, dziękuje, gratuluje… burze oklasków, żeby tylko mu zdrowie dopisało, kto nam przyszłe regaty zorganizuje, te w Australii, nie w Fiddeler's Green… Bożena rozdaje nagrody, wszyscy szczęśliwi… są zrozpaczeni i rozczarowani, dostali dziewiąte w miejsce w generalce, a wygrali trzy etapy, na pięć, czy można jeszcze więcej… fajna ekipa, te Górażdże, a Monika… taka sympatyczna… umie tańczyć na stole…
…do spokojnego snu utula jazzowy medley Renaty, głos ma teraz czarny, zmysłowy, jak na zamówienie… w myśliwskim kapeluszu, Michał, podpalają lampiona, żegluje nad piniami, ktoś mówi coś o olejkach eterycznych… wreszcie go zwiewa nad otwarte morze, tam gaśnie, bo po co dalej płonąć…
…do trzeciej rano, a niektórzy do piątej, czy jeszcze dłużej… są gitary, są szanty śpiewane spontanicznie, bez Klejnotów tym razem, alkohol leje się strumieniami…
…długo już szuka Agaty, ona baluje na wielu łódkach równocześnie, nie na wielu weselach, tu jeszcze nic nie wiadomo, najpierw te studia skończyć… ostatnio w towarzystwie tego Anglika, on udaje Chorwata, Alan ma na imię, co to za imię dla Chorwata, czemu nie Mirko, albo Dragan… tak gadać po angielsku jak on… twierdzi, że u nich tak wszyscy. Same naturtalenty, bo nie mają lektorów w telewizji, jak w Polsce… wypróbujemy w następnym konzumie; jak zrozumieją 'whisky' to chyba coś w tym jest… ma głos ciepły i niski, baryton, może bas nawet, mógłby w Klejnotach szanty śpiewać, musi mu admirał zaproponować…

NEU_08_1024x768Piątek, dziesiątego września… wczesnym rankiem, chyba koło wpół do jedenastej. Duże śniadanie, potem inwentarz zapasów w kambuzie. Wszędzie pełno żarcia. 'Co wy sobie wyobrażacie' grzmi Jola, 'to trzeba wszystko zjeść, gdybym wiedziała od początku, ile tu tego jest, jedlibyście za karę po dwa śniadania i dwa obiady codziennie. I zaraz by tego ubyło'…

…jest lekko wzburzone, ale to nie problem. Problemem jest brak wiatru, nie wieje kompletnie nic. Zrzucamy szmaty, włączamy katarynę. Po pół godzinie zaczyna trochę wiać. Stawiamy pełne żagle, wyłączamy silnik. Po pięciu minutach zdycha całkowicie, knots=0, nic, niszta, niente. Cisza przed burzą. Ponownie zrzucamy żagle. Idziemy na silniku, Andrzej (nasz Andrzej, nie admirał) przy sterze, dodaje gazu. Goni nas z tyłu bora… admirał ostrzegał, teraz trzeba się spieszyć…

NEU_09_576x768…akurat znowu wieje żwawy wiatr, idealny do żeglowania…
…widać już tę śmieszną wysepkę, to Kremik, wracamy do domu, niechętnie, koniec żeglugi, finito…
…przerywa ciszę w eterze szczekanie na 72-im, to Jacek, na Spiricie… to ci, co pocięli szoty nożyczkami na krawaty, bo im się pod nogami plątały… ale może to tylko jedna z tych krążących złośliwych plotek… pyta, czemu na żaglach nie idziemy, bo świetny wiatr, tylko looser żagli teraz nie stawia.

'Na żaglach nie idziemy, bo je za wcześnie postawiliśmy' odpowiada zgodnie z prawdą Zdzich.
Zdumione radio milknie.

[nieczytelne dwie strony, pergamin prawie rozpuszczony gniewem Neptuna.
Ostatnie zapiski:] 

NEU_10_1024x768…uganiają się po całej marinie z talerzami pełnymi grilowanego mięsa, wpychają wszystkim na siłę, bo za dużo zostało. Barykadujemy przed nimi zejściówkę, nie przyjmujemy już żadnego żarcia, musimy zjeść własne zapasy…

…wielka pożegnalna impreza na pokładzie komandorskiego Mambo. Wita admirał, jest nasza kochana prasa, Murator. Ola i Radek napiszą o nas, o III Regatach, będzie artykuł w gazecie, może 'Żagle', albo może 'Pies'… żeby tylko dobrze napisali…chyba im się podobało, w przyszłym roku też pojadą, będą z nami w Australii, która po nocach nam się śni… i dzielna reprezentacja kadry medycznej, 'nie, nie było za dużo pracy, grzeczni wszyscy byliście, plastry dla siebie zużyłam, mam odciski od ciągnięcia za te wszystkie sznurki' śmieje się dr. Kasia.
Chcemy wypić zdrowie Ciuryłły, tego który wygrał dla Jagiełły bitwę pod Grunwaldem, ale Andrzej nie chce ponownie opowiadać jego historii, chociaż nikt jej nie zna. Ale historia naprawdę świetna… kończy się wino, pijemy czystą, nalewa wprawnie Wacek. Sędzia Paweł opowiada różne śmieszne historie o przelicznikach, nawet takie same Salony37 mają podobno różne, nic dziwnego, nawet ślepy widzi, że jedne czerwone, a drugie granatowe. Organizator Robert przychodzi w służbowym T-shircie organizatorów z napisem 'Nie truj dupy', opowiada o swoich zmaganiach z tymi, którzy tego nie przeczytali, musiałby też to mieć po chorwacku, ale jak przetłumaczyć…
…toasty na cześć naszych bohaterów Wielkiego Inicjatora Zdzicha i Admirała Andrzeja… strudzony żeglugą poza konkurencją idzie wcześnie spać…

NEU_11_1024x768…zostajemy oczywiście do soboty… czy damy radę zjeść wszystkie zapasy…'tak, Jolu, jajecznica z pięćdziesięciu jajek, żeby nikt głodny nie był. I po paczce kabanosów na głowę'…

Tu kończą się zapiski dziennika pokładowego Ramande-Żółć Gajosa. Nie wiadomo, czy istnieją dalsze, nieznane jeszcze pergaminowe stronice.
Panie czyszczarki z Mande Charter nic w Ramande oprócz niedopitej butelki whisky nie znalazły.

 
Prawdziwa Przygoda by Marek and Jacek
Design by : Place your Website.